SMUTNY POCZĄTEK…. SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE

W końcu! Możemy się pochwalić udaną walką o maleńką suczkę!

Początek historii był bardzo smutny. Do przychodni weterynaryjnej został podrzucony szczeniak z wyraźnymi objawami silnej duszności. Właściciele przynieśli suczkę, twierdząc, że już jej nie chcą. Zanim lekarz zaczął na dobre ratować życie zwierzęcia, okazało się, że właściciele się ulotnili. W tym momencie musiał podjąć bardzo trudną decyzję, czy leczyć psa, czy niestety uśpić…

Okazało się, że malutka, 1-kilogramowa, 3 miesięczna suczka ma obrzęk płuc. Doszło do znacznej niewydolności krążenia, która doprowadziła do zalegania płynu na terenie płuc. Zwierzę po prostu dusiło się. Dr Łukasz opanował objawy i wyprowadził sunię z wstrząsu. Jednocześnie okazało się, że nawet bez słuchawek lekarskich da się wyczuć przez klatkę piersiową jednostajny silny szmer serca.

Podejrzenie padło na wrodzoną wadę serca, bardzo niebezpieczną wadę i źle rokującą…

 

 

Podejrzenie padło na wrodzoną wadę serca, bardzo niebezpieczną wadę i źle rokującą…

Postanowiliśmy dać suni szansę. W tym miejscu dziękujemy dr Szaluś i dr Garncarz za profesjonalne potwierdzenie wady, którą podejrzewaliśmy: wyrok brzmiał: wrodzona wada serca – przetrwałego przewodu tętniczego Bottala.

To wada wrodzona, która polega na niezamknięciu naczynia krwionośnego łączącego aortę z tętnicą płucną. Normalnie dzięki temu przewodowi tętniczemu krew omija płuca w życiu płodowym. Po porodzie takie naczynie powinno się zamknąć. U naszej biduli niestety tak się nie stało i dochodziło do przeciążenia układu krążenia w płucach. Jedyną skuteczną formą leczenia jest operacja, która obarczona jest dość dużym ryzykiem, bo zwierzę jest niewydolne. A nasza pacjentka ważyła w chwili operacji tylko kilogram i mieściła się w dłoni!!! Od tej pory liczyliśmy na cud i możliwości lekarzy.

 

Wiedzieliśmy, że sunię możemy zostawić w rękach naszego zaprzyjaźnionego lekarza wet. dr. Zdeba, który już miał do czynienia z takimi wadami. Lekarze z zaprzyjaźnionej Przychodni Weterynaryjnej w Legionowie (przy ul. Słowackiego, dawniej ul. Ogrodowa), skutecznie przeprowadzili zabieg korekty wady serduszka.

Dr Zdeb powiedział nam, że jeżeli zwierzę przeżyje zabieg i okres rekonwalescencji, to ma szansę być całkowicie zdrowe. Pierwsze dni były ciężkie, a raczej noce… suczka musiała być co kilkadziesiąt minut sprawdzana, najpierw kilka nocy poświęciła Justynka – technik z przychodni, później jeden z lekarzy.

Nie pisaliśmy nic wcześniej, bo nie chcieliśmy zapeszać, ale jest już około 7 tygodni od zabiegu. Sunia czuje się świetnie, przybiera na wadze, ma już także swoją nową Panią. Trochę jest rozpieszczona :)))

Kontrolne badania echa serca nie wykazują obecności przecieku. Powiedziano nam, że istnieje niewielka niedomykalność zastawki, która jest wynikiem bardzo ciężkiej choroby, ale być może u takiego malutkiego psa może się to ograniczyć.

Bardzo cieszymy się, że nie dość, że udało nam się uratować biednego porzuconego psiaka, to jednocześnie znalazł kochający dom i wszystko wskazuje na to, że ma szansę żyć długo i szczęśliwie.

TO  DZIĘKI  WAM  I  WASZEJ  POMOCY MOŻEMY LECZYĆ  TAK ZŁE PRZYPADKI.

Pamiętajcie, że dla nas każda złotówka się liczy. Dosłownie! Gdyby każda zaglądająca osoba na stronę przelała taką złotówkę, byśmy byli w stanie leczyć takie przypadki bez wahania. Dlatego dziękujemy za wpłaty każdej wysokości i prosimy pomóżcie nam teraz. Zima pochłania ogromne ilości pieniążków. Potrzebujemy Was, tak samo jak sunia potrzebowała lekarzy i nas.

Jeśli przeczytałaś/przeczytałeś ten artykuł i chcielibyście nas wspomóc, tu nasze konto (w tytule możecie wpisać: Pomagam chorym psiakom

Fundacja Przyjaciele Braci Mniejszych
Iwona Kowalik
Ul. Modlińska 107B
05-110 Jabłonna

konto: 76801300062001001408650001